poniedziałek, 11 lutego 2013

Na dobranoc- czyli pielęgnacja twarzy wieczorem

 Parę dni temu zamieściłam post o mojej porannej pielęgnacji a dziś zapraszam na opis wieczornej. Bardzo lubię ten moment kiedy zmywam z siebie pozostałości z dnia bo wiem, że już bliziutko jest wyczekany przeze mnie moment, czyli wślizgnięcie się pod kołdrę. Jestem paskudnym śpiochem, spanie to jedna z moich ulubionych czynności. Uwielbiam przed zaśnięciem reżyserować w głowie różne historie i zasypiać gdzieś w połowie. Jakby ktoś miał inny pomysł na przyjemne zasypianie to chętnie poczytam:)

Wracając do tematu przedstawiam bohaterów wieczornej pielęgnacji:

Nie wiem, czy jest tego dużo czy nie, mi ten zestaw w zupełności wystarczy. Pierwszą czynnością jest oczywiście demakijaż twarzy. Używam do niego dwóch produktów.


1. Najpierw delikatnie zwilżam twarz i wlewam w zagłębienie dłoni niewielką ilość olejku myjącego z BU (pisałam o nim w pierwszym poście klik). Po wmasowaniu w buzię delikatnie się pieni i pomimo tłustej, oleistej konsystencji przyjemnie oczyszcza. Po spłukaniu ważne jest, aby twarzy nie wycierać ręcznikiem wiszącym na wieszaku jeśli nie jest świeżutki ale o tym pisałam w poprzednim poście.

Olejek myjący z drzewka herbacianego zmywa dobrze podkład oraz delikatny makijaż oczu, ale ja używam wodoodpornej maskary więc potrzebuję czegoś mocniejszego. Po długich poszukiwaniach płynu do demakijażu oczu, zanim doszłam do drogerii trafiłam do sklepu Kaufland, gdzie wypatrzyłam ten produkt:

2. Jest to dwufazowy preparat do demakijażu oczu, przeznaczony także do wodoodpornych produktów. Do takich zapewnień podchodziłam sceptycznie, szczególnie zważywszy na cenę, 5.99zł. Zostałam jednak pozytywnie zaskoczona, bo wystarczy na chwilę przyłożyć nasączony nim wacik do oczu i po maskarze nie ma śladu. Z pewnością napiszę jego recenzję niebawem bo płyn z Blanchette B. marki Kaufland staje się moim ulubieńcem.



Po usunięciu z twarzy makijażu dodatkowo używam płynu micelarnego z Biodermy, aby mieć pewność że pozbyłam się wszystkich zanieczyszczeń i filmu, który pozostawia ,,dwufazówka".

Kolejny krok to aplikacja kremu ,,na noc". Do tej pory próbowałam różnych, ostatnio jednak zakochałam się w kremie wypatrzonym na stronie sklepu http://eco-esthetique.pl/ (sam sklep również polecam, szybka, rzetelna dostawa, próbki gratis :)). Jest to krem brzozowo-nagietkowy z betuliną, polskiej firmy Sylveco.

O nim również napisze szczegółową recenzję  bo jak mało kto na nią zasługuje. Ma wspaniały skład i fantastyczne działanie. Możecie poczytać o nim więcej tutaj.Jest bardzo treściwy, o gęstej konsystencji, przypominającej maści lecznicze. Jest bardzo wydajny, wystarczy niewielka ilość i rano budzę się z gładką, promienną cerą. Gdy pojawiają się zaskórniki lub stany zapalne, działa gojąco. W przypadku naprawdę sporych obiektów (znienawidzonych pryszczy), atakuję je tym kremem plus smaruję jednocześnie miejscowo olejkiem z drzewa herbacianego z Oriflame.
Nie jest to produkt moich marzeń, czekam aż się skończy i poszukam jakiegoś całkowicie naturalnego. Ten owszem radzi sobie nie najgorzej, rano przeważnie niedoskonałości są wysuszone i prawie niewidoczne, ale jest moim zdaniem mało wydajny i zdarza mu się podrażniać wrażliwe partie skóry.Wyrzuciłam opakowanie, ale znalazłam właśnie skład na stronie producenta i już teraz planuję wyprawę po olejek naturalny.

ISOPROPYL MYRISTATE, ALCOHOL DENAT., ETHYLHEXYL STEARATE, MELALEUCA ALTERNIFOLIA LEAF OIL, AQUA, ROSMARINUS OFFICINALIS LEAF OIL, LIMONENE

Seria sygnowana hasłem 'pure nature' mogłaby być nieco bardziej 'nature'. Tytułowy olejek z drzewa herbacianego na czwartym miejscu, przed nim alkohol, który może podrażniać i emolienty tworzące tłusty film. Jutro może uda mi się wyrwać na zakupy i zastąpić ten produkt czymś nowym. Na szczęście malutko mi go zostało, jak mówiłam nie jest tak wydajny jak te z BU i tu jedna kropla nie wystarczy.


Nie wiem czy dobrze widać, ale zostało go mniej więcej jedna czwarta, a nie używałam go za często. Mam zasadę, chroniącą moje finanse, która mówi, iż nie kupuję nowych produktów dopóki nie wykończę tych, które mam. Wszystkie zasady można jednak troszeczkę nagiąć, dlatego nie mogę się powstrzymać przed robieniem zapasów:)

Kiedy już wykonam wszystkie pielęgnacyjne rytuały nie pozostaje nic innego jak tylko życzyć sobie i innym:
Btw, napis jest głoszony na mojej opasce na oczy, którą kupiłam za 6zł w sklepie http://www.tigershops.pl/. Opaska czeka przy łóżku na chwile, gdy rano będzie mnie razić silnie świecące słoneczko. Mam nadzieję, że już niedługo to nastąpi.

Wszystkich chętnych zapraszam do komentowania, słodkich snów, dobranoc, pa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz